Archiwum grudzień 2003, strona 1


gru 06 2003 Coś i nic
Komentarze: 2

ehhh.... a ja nie wiem jak sie dodaje linki Jagusiu :(

 

to tak na poczatek... taaa.... nastepna notka miala byc o emocjach i o tym dlaczego sie ich wstydze... ale nie napisze o tym tutaj... dlaczego? bo nie wiem czy nikt "niepowolany" nie bedzie tego czytal... takkkk.... to chyba "zmora" kazdego blogowicza....  wspollokatorzy... (w moim wypadku -> rodzinka)

 

pomimo wtorku dzisiaj czuje sie w miare ok... nie wiem dlaczego tak sie dzisiaj czuje ani dlaczego zupelnie inaczej we wtorek... czy to za sprawa lekow? hmm... raczej nie, bo te ziolowe g**** daja...  poprostu teraz, w tej minucie, w tej godzinie czuje sie ok :)

 

a wczoraj zapewne z racji tego ze byly mikolajki odwiedzila nas moja siostra... szkoda ze bez szwagra i szkoda ze tak na chwile ale nawet chwilka rozmowy potrafila wywolac jakis tam maly bo maly ale usmiech na twarzy... wczorajszy dzien nie byl najgorszy...

 

to co w sobie zauwazylam to, to ze nigdy nie pisze ze czuje sie dobrze... dlaczego? po czsci ze strachu "ze spesze".... a po czesci bo ja sama zazwyczaj nie potrafie nazwac swoich uczuc... wlasciwie dlatego ze nie wiem co czuje... zbyt wiele emocji " na raz".. gdy sie wszytsko miesza to czlowiek nie wie juz nawet kim jest.... potrafi powiedziec zaledwie "wiem ze nic nie wiem"....

 

dobra...... koncze bo zaczynam bredzic a ta notke nie ma "ani ladu ani skladu"... ehhh

takie_nicc : :
gru 03 2003 śmierć - samobójstwo
Komentarze: 2

pisałam notke przez ponad 15 minut.. rozpisałam się a tu jak na złość nie chciało mi jej dodać.. dlaczego? nie mam pojęcia. W każdym razie napisze jeszcze raz... ehh... ale to już nie będzie to samo :(

temat tej notki jest zapewne conajmniej intrygujący... nie wątpie... jak łatwo się domyśleć wczoraj próbowałam się zabić.. zrobiłam wszystko co mogłam... wziełam uzbierane przez miesiąc leki i te które miałam zapisane na teraz... od kilku dni nic nie jadłam więc spodziewałam się, że będą jeszcze bardziej szkodliwe... na dodatek zapiłam to wszytsko alkocholem... i to nie małą ilością.. i co? i jak widać żyje... spałam z przerwami 24h...(szkoda, że nie 24 lata).  Próbowałam do kogoś zadzwonić.. jeszcze zanim to wszytsko połknełam.. zadzwonić i pogadać... poczuć się choć na chwile potrzebną... i co? nie mogła rozmawiać... praca... rozumiem.. ale poczułam się jeszcze mniej wartościowa i to mnie w zasadzie "popchneło" do ostatecznego...  I tak wyjątkowo długo z tym zwlekałam i mimo wszystko jest to jakimś tam moim sukcesem...

Kamila (moja psycholog) zapytała się mnie ostatnio: "od kiedy zaczełaś wstydzić się uczuć i emocji?" odpowiedziałam jej, że nie wiem... ale prawa jest taka, że wiem... taa... może nie tyle wiem co się domyślam ale to już w innej notce... nie chce mi się opisywać teg 2 raz po tym jak tamtej mi nie dodało :[

Gdy leżałam na łużku i byłam pewna, że to ostatnie chwile mojego życia, że wystarczy tylko zasnąć myślałam o tych wszytskich ludziach którzy tak jak ja postanowili odejść... przychodziły do mnie myśli "a jeżeli on/ona w ostatniej chwili zapragneli żyć? to co wtedy czuli? przecierz już było za późno". I bałam się tego... bałam się, że w ostatniej chwili zapragne żyć... ale nim się zoriętowałam a zasnełam... a teraz z nowu siedze przed komputerem i stukam w klawiature... właściwie sama nie wiem po co... moja myśli wszytskie się zmieszały i mam wrażenie, że nie wiem już nic oprócz jednego.. CHCE UMRZEĆ, CHCE NIE BYĆ !

 

takie_nicc : :