Archiwum lipiec 2004


lip 16 2004 37.5 h
Komentarze: 5

Właśnie mija 37.5 godziny odkąd nie spałam.. hehe.. nie ma to jak mocna kawa.. sama nawet nie wiem kiedy to zleciało ale teraz czuję się już straaaasznie zmęczona a jutro muszę jak na złość wcześnie wstać :(...  Wczorajszą noc wbrew pozorą nie straciłam na gapienie się w ściane ani tym bardziej na jakiejś marnej imrezie a gdzie? przed komputerem... jaaaa... aż sama się sobie dziwie... no, ale przynajmniej wreszcie wziełam się za swoją niegdyś zbudowaną stronę internetową tylko jak na złość nie pamiętałam hasła do ftpa i musiałam założyć nowy adres... wrrrrr... a ponoć skleroza nie boli ;-)

Dzisiejszy dzień spędziłam u Agaty... ona ma tylko 17 lat a jest na prawdę silną osobą.. podziwiam ją za to!  Jednak jej stan fizyczny niestety pogorszył się... :(((((( .. ale to ponoć tylko tak od chemi.. OBY! Martwie się o nią a do tego nie zobaczymy się przez najbliższe 3 tygodnie..  :( .  Ehhh... ogólnie to muszę chyba jeszcze ochłonąć z tej wizyty :/.

Olciu.. nie wiem czy tutaj zaglądasz, ale.. ehh.. martwie się o Ciebie bo dawno nic nie pisałaś.. :( chciałam wysłać Ci sms-a ale nie mam nic na koncie ... mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze się układa i że sierpniowe spotkanie dalej aktualne.. trzymaj się siostra! :*** p.s. wciąż czekam na list :]

aaa... co byście zmienili na tej stronce? (www.republika.pl/sercem_pisane ), ale tak całkiem szczerze? bo ja mam wrażenie, że czegoś tam ciągle brakuje a ja nie wiem co :((( .. Dziekuje pegusiu za zrobienie księgi gości!!!!!!!!!!!!! :**********baaaaaardzo :)

takie_nicc : :
lip 14 2004 Próba opisania snu...
Komentarze: 5

hmm.. udało mi się poeksperymentować i trochę zmienić wizualną forme tego bloga.. pewnie wygląda on teraz gorzej jak był.. no trudno... czasem warto coś zmienić nawet jeżeli zmiana ma okazać się gorsza od tego co było... Swój wygląd także zmieniłam.. pod namową mojej koleżanki, która trochę się upiła..:/.. Stałam się jej "królikiem doświadczalnym".. mimo tego, że nie zna się zbyt dobrze na fryzjerstwie nie poszło jej tak źle.. ;).. mam rude włosy wpadające w fiolet.. hehe... chce mi jeszcze zrobić czarne pasemka ale to dopiero jak znajdzie odpowiednią farbe.. czyli zdąże uciec nad morze (bo wyjeżdżam już w ten weekend:P).. do tego obcieła mnie i lekko postrzępiła włosy.. hmm... na szczęście nie dużo ;)... ok... to może na tyle na temat zmian.. pisze właściwie o niczym bo ciągle nie mogę się przekonać co do opisania swojego snu... gdy byłam na tym zlocie Kamila i Asia (która właściwie nie wiedziała co mi się śni) powiedziały mi, że aby pozbyć się tego snu muszę go opisać.. hmm.. im nic nie powiedziałam... ale myślę, że tutaj moge to zrobić... ehh.. strasznie się boję.. nie wiem dlaczego ale wole nie myśleć o tym.. nie wspominać... i co z tego skoro wszystko wraca w snach? Później najwyżej to usune ;)...

M. poznałam przypadkowo na sylwestra 3 lata temu.. Razem z koleżanką zapoznałyśmy się z nim i jego kolegą na placu a później dogadaliśmy się, że razem pójdziemy na dokończenie imprezy.. nie pamiętam już jak to się stało, ale. zgubiliśmy się... tzn. odłączyliśmy się od reszty znajomych... chyba zawiązywałam buta a on poczekał ze mną.. Nie wiedziałam gdzie poszła reszta więc szliśmy w kierunku mieszkania moich znajomych gdzie wcześniej z koleżanką "imprezowałyśmy"... właśnie przechodziliśmy tzw. czarną drogą gdy on nagle objął mnie i przyparł do ściany garażu... nie wiedziałam co jest grane... już wtedy byłam totalnie zalana i jego zachowanie całkiem mnie zaskoczyło... zaczął mnie całować mimo iż wiedział, że nie chciałam... próbował mnie położyć na śniegu ale go odepchnęłam i powiedziałam żeby zostawił mnie w spokoju... nie wiem dlaczego posłuchał.. może dlatego, że w tamtym momencie zrozumiał a może dlatego, że właśnie szła moja koleżanka z jego znajomym.. w każdym razie tamci nas odnaleźli i poszliśmy z nimi do domu M. na impreze... myślałam, że już będę miała z nim spokój ale straaaasznie się myliłam.. tam doprawiłam się już całkiem (miałam 14 lat a wypiłam więcej jak "normalny" dorosły człowiek :( ).... kiedy poszłam do kuchni zapalić on poszedł za mną.. złapał mnie w pasie i zaciągnął do pokoju... nie miałam siły jakkolwiek zareagować... byłam tak zalana, że oprócz mówienia "nie" i pojedyńczych prób odepchnięcia czy uderzenia go nie zrobiłam nic!!! nawet nie krzyknęłam... to co się dalej wydarzyło nie chcę opisywać... chyba nie dam rady... może jeszcze nie czas.. może nie powinnam robić tego sama... w każdym razie nie chcę sobie wszystkiego przypominać ale wiem, że żeby pogodzić się z tym co było i wybaczyć sobie muszę to zrobić... muszę stanąć "twarzą w twarz" z przeszłością aby móc żyć przyszłością... jeszcze wiele powinnam tego co było w swoim życiu zaakceptować a później dopiero zapomnieć, ale nie wiem czy dam sama rade... za wiele tego było... czuje do siebie ogromną nienawiść mimo iż rozumiem, że to nie była przecież moja wina... ale we wszystkim potrafię odnaleść swoje jakieś tam błędy i nie potrafie później sobie wybaczyć... ciężko jest żyć gdy spoglądając w lustro odwraca się z niechęcią wzrok.. i nie chodzi tylko o wygląd zewnętrzny.. ale o to co w środku... a M.? nie czuje do niego nienawiści ani złości i myślę, że nigdy nie czułam... łatwiej było czuć to wszystko do samej siebie... czy bezpodstawnie? nie... myślę, że nie... ale gdy pomyślę sobie o takiej sytuacji w której główną role nie grałabym ja to nigdy za to wszystko nie winiłabym tej dziewczyny... a jednak... jednak to byłam ja... jednak nie potrafię sobie wybaczyć ...  :((((...

takie_nicc : :
lip 11 2004 nerwowo?
Komentarze: 1

Typowy dzień w naszym domu.. rodzice drą się na siebie, na psy, na sąsiadów i ogólnie strasznie nerwowo.. chciałam wyjść i też nie wyszło to mi na dobre.. koleżanka jak zwykle pokłóciła się ze swoim chłopakiem i też się darli.. wrrr... a ja staram się przechodzić obok tego wszystkiego niezauważalnie.. po domu poruszam się jak "widmo".. jestem ale mnie nie ma ;-).. udaje straszną obojętność.. nie tylko co do tego krzyku ale ogólnie... Spotkałam Pawła.. uderzył mnie a ja się na niego tylko popatrzyłam, uśmiechnełam i odeszłam.. jak gdyby nigdy nic.. obojętność to doskonała broń .. w końcu jak ktoś może nas skrzywdzić skoro dla nas to bez różnicy? bynajmniej na zewnątrz.. czasem też gdy mówie o czymś co mnie mocno gdzieś tam w środku boli to uśmiecham się.. żeby ukryć uczucia.. żeby nic nie pokazać... jest ok.. ale na ile zewnętrznie a na ile też w środku? to wiem chyba tylko ja...

zaczynam tęsknić za tym spokojem jaki panował na tym zlocie.... było głośno ale tak.. hmmm.. pozytywnie.. głośno ale wesoło... a tutaj? głośno, nerwowo i często nie można nigdzie wyjść bez alkoholu.. no bo z kim? zaczynam nienawidzieć swojego miasta i środowiska... wrrrrrrrr....

takie_nicc : :
lip 08 2004 I znowu......
Komentarze: 2

nie wiem co mnie ostatnio naszło żeby tyle tutaj pisać... może dlatego że z powodu że nie pije to nie mam co zrobić z emocjami... hmm... męczące to...

Ogólnie ostatnio wiele mi się zwaliło na głowe..  dzisiaj dowiedziałam się, że mój były wyszedł z więzienia (nie wiedziałam nawet, że tam jest.. myślałam że w szpitalu..) i koniecznie chce się ze mną spotkać.. no trudno.. tym razem jest mi to obojętne... niech sobie robi co chce... ale.. po pierwsze... to mogą być tylko plotki.. w końcu od niego nie dostałam żadnej wiadomość.. po drugie.. może chce tylko pogadać a później da mi spokój... po trzecie... prędzej czy później wpakuje się w tarapaty i na nowo go zamkną.. niech się dzieje co ma być ;-)

Zaniedługo jade do Agaty i bardzo się tego obowiam... zakończyła ostatnio chemie i nie wiem w jakim jest teraz stanie.. co powiedzieć? jak się zachować? jak pomóc? wiele pytań a na żadego nie ma odpowiedzi...:(

takie_nicc : :
lip 08 2004 Coś o czym warto pamiętać.....
Komentarze: 1

"A gdy serce twe przytłoczy

myśl, że żyć nie warto

z łez ocieraj cudze oczy

chociaż Twoich nie otarto"

 

Maria Konopnicka

takie_nicc : :