kwi 12 2004

"Czuję się jak ruchomy cel w ulicznej bójce.."...


Komentarze: 3

Święta... ehh... na szczęście już mineły! ... te wieczne kłutnie, wieczne wyzwiska.... taaa.... kocham tą świąteczną atmoswere ;)...

najgorsze są poranki... budze się nie wiedząc po co... wstaje nie widząc w tym żadnego celu... ale myje się, ubieram i co dalej? kłade się do łóżka.... to po jakiego diabłą wogóle z niego wstaje? nie wiem... bo muszę psy wyprowadzic, bo muszę udawać że chodze do szkoły tylko po co? tego też nie wiem..... czuję się tak strasznie bez celowo, czuję się zupełnie bez sił, bez chęci do życia.... ale żyję, ale budze się.... i nie wiem co dalej :((((((

taaa... dlaczego nie potrafie się cieszyć? dlaczego?! ... co ze mną jest nie tak?... czasami jest mi głupio gdy kolejny raz (np. na grupie) mówie, że jest mi smutno... dlatego kłamie... dlatego mówie, że nie jest najgorzej... dlatego zmieniam temat, dlatego nie mówie nic.....

"Czuję się jak ruchomy cel w ulicznej bujce..." tak można podsumować moje całe ostatnie lata życia... ten wieczny niepokój i uczucie, że zaraz ktoś mnie zaatakuje, zrani i .... pójdzie dalej....

takie_nicc : :
Hith
18 kwietnia 2004, 13:57
Piszesz, że nie widzisz celu, nie wiesz po co wstajesz rano z łóżka skoro wieczorem kładziesz się do niego z powrotem. Nie bardzo wiem co mogłabym tu napisać:( Naprawdę chciałabym Ci bardzo pomóc, ale Olu reozwiązanie tego problemu tkwi w Tobie. Wierzę, że nadejdą dni, w których będziuesz wstawać z wyrka z rogalem na ustach i niepodwarzalnym celem!
http://ponura.blog.pl
13 kwietnia 2004, 11:26
wiesz, smutno mi, kiedy czytam, że wszystko robisz bezcelowo. ale najbardziej chyba, że na grupie mowisz, że jest \"nienajgorzej\". Cel, do którego się dąży, nie jest nam odgórnie narzucony. sami musimy sie na niego nakierować. musisz znaleźć motywację. na siłę, na przekór sobie. wiem, że tak się da, bo sama tak zrobiłam. powiedziałam nawet na grupie, że czasem sama się oszukuję, mowiac do siebie \"Aga, jest fajnie\" i po pewnym czasie zaczynam w to wierzyć... ba, to zaczyna dziać się naprawdę. Wtedy jedna z Goś powiedziała, że nie oszukuję, nie okłamuję samej siebie ani otoczenia. Nadaję kiedunek. Do tego trzeba mieć motywację. Mnie nie motywowała rodzina, szkoła, przyjaciele czy wino. Zmotywowała mnie grupa, gdzie nie skupiałam się na sobie, ale na innych. Widziałam ewolucję, jak M. staje się pewniejsza siebie, co było dla niej bardzo ważne. i to mi dało siłę. nie wiem, czy to samo oddziałuje na Ciebie, bo każdy ma inne życie i z innymi problemami m
Jagusia
12 kwietnia 2004, 18:04
wiesz..ze mna tez jets w kolko zle..oczywiscie ze glupio, ale nie opto jestes pytana zeby sciemniac... pamietaj o tym.. nikt nie pyta z gzecznosci - chyba ze Cie nie zna ;)

Dodaj komentarz