śmierć - samobójstwo
Komentarze: 2
pisałam notke przez ponad 15 minut.. rozpisałam się a tu jak na złość nie chciało mi jej dodać.. dlaczego? nie mam pojęcia. W każdym razie napisze jeszcze raz... ehh... ale to już nie będzie to samo :(
temat tej notki jest zapewne conajmniej intrygujący... nie wątpie... jak łatwo się domyśleć wczoraj próbowałam się zabić.. zrobiłam wszystko co mogłam... wziełam uzbierane przez miesiąc leki i te które miałam zapisane na teraz... od kilku dni nic nie jadłam więc spodziewałam się, że będą jeszcze bardziej szkodliwe... na dodatek zapiłam to wszytsko alkocholem... i to nie małą ilością.. i co? i jak widać żyje... spałam z przerwami 24h...(szkoda, że nie 24 lata). Próbowałam do kogoś zadzwonić.. jeszcze zanim to wszytsko połknełam.. zadzwonić i pogadać... poczuć się choć na chwile potrzebną... i co? nie mogła rozmawiać... praca... rozumiem.. ale poczułam się jeszcze mniej wartościowa i to mnie w zasadzie "popchneło" do ostatecznego... I tak wyjątkowo długo z tym zwlekałam i mimo wszystko jest to jakimś tam moim sukcesem...
Kamila (moja psycholog) zapytała się mnie ostatnio: "od kiedy zaczełaś wstydzić się uczuć i emocji?" odpowiedziałam jej, że nie wiem... ale prawa jest taka, że wiem... taa... może nie tyle wiem co się domyślam ale to już w innej notce... nie chce mi się opisywać teg 2 raz po tym jak tamtej mi nie dodało :[
Gdy leżałam na łużku i byłam pewna, że to ostatnie chwile mojego życia, że wystarczy tylko zasnąć myślałam o tych wszytskich ludziach którzy tak jak ja postanowili odejść... przychodziły do mnie myśli "a jeżeli on/ona w ostatniej chwili zapragneli żyć? to co wtedy czuli? przecierz już było za późno". I bałam się tego... bałam się, że w ostatniej chwili zapragne żyć... ale nim się zoriętowałam a zasnełam... a teraz z nowu siedze przed komputerem i stukam w klawiature... właściwie sama nie wiem po co... moja myśli wszytskie się zmieszały i mam wrażenie, że nie wiem już nic oprócz jednego.. CHCE UMRZEĆ, CHCE NIE BYĆ !
Dodaj komentarz